Amerykanka Colleen Willard: W Medziugorju zostałam uzdrowiona

data: 08.11.2010.

Colleen Willard jest już od trzydziestu pięciu lat mężatką oraz matką trzech dorosłych już synów. Niedawno wraz z mężem Johnem ponownie pielgrzymowała do Medziugorja i wtedy opowiedziała nam jak została uzdrowiona z nieoperacyjnego - zdaniem lekarzy - guza mózgu. Colleen twierdzi, że poprawa jej stanu zdrowia zaczęła się od 2003 r., kiedy to przyjechała do Medziugorja. Jej świadectwo przetłumaczone zostało na kilkanaście języków i opublikowane w 92 krajach.

Collen mówi, że jest nauczycielką i pracowała w szkole. W 2001 r. miała problemy z kręgosłupem, nie mogła wstać z łóżka, miała silne bóle. Wkrótce została zoperowana. Lekarz powiedział, że po sześciu tygodniach wróci do zdrowia, ale tak się nie stało. Lekarze mówili, że operacja się udała, ale ona nadal miała silne bóle. Następnie wykonano wiele badań i odkryto, że ma guza mózgu. "Nie, to się nam nie przydarzyło" - taka była pierwsza reakcja Colleen, męża i dzieci. Mówiłam, że wszystko zostało mi odebrane. "Co złego zrobiłam, dorastałam w rodzinie katolickiej, dlaczego mi się to przytrafiło, jak mam z tym żyć?" - ciągle zadawałam sobie te pytania. Razem z mężem zdecydowaliśmy, by zasięgnąć opinii innych lekarzy. Ale inne opinie nie były pocieszające, bo guz był duży i mogłam być operowana. W każdym szpitalu mówili mi to samo. Wtedy zdecydowaliśmy, by pojechać do kliniki do Minnesoty, gdzie zostały odkryte również inne choroby. Wyczerpana, zdecydowałam się by pojechać z mężem do Medziugorja. Jak mówi, nie wiedzieli co tam na nich czeka, ale już po przyjeździe odczuli, że Bóg jest tutaj. Twierdzą, że podczas Mszy św. w kościele św. Jakuba stał się cud: ból zniknął. Colleen odczuła, że coś się dzieje, powiedziała mężowi, że nic ją nie boli i poprosiła, by pomógł jej wstać z wózka. Po powrocie do Ameryki poszła do lekarzy i powiedziała, co się stało.

John  mówi: "Nie ma przypadków, dziś jesteśmy tu jako pielgrzymi, wszyscy zapisaliśmy się do szkoły Matki Bożej, przyjeżdżamy mając tyle spraw w sercach, tyle chorób, krzyży. Nawet nie myśleliśmy, że będziemy musieli się z nimi zmierzyć. 4 września 2003 r, razem z żoną byłem na Górze Objawień. Dzień wcześniej Colleen została uzdrowiona i bez trudności weszła na miejsce uświęcone przez objawienia Królowej Pokoju.